*


Najwięcej samobójstw

jest o świcie;

nim pierwszy promyk

nadziei pojawi się

zza horyzontu

i przegoni demony

zwijające gruby powróz

oplatający bladą szyję.

Kiedy ciało płonie

w szale rozpaczy

ze skrzywioną maską

twarzy, suchymi ustami

wołającymi niemo o ratunek;

skrywając się w cieniu

przed śledzącymi go

wszędzie gwiazdami.

Ucieka człowiek ten

przed ogniem, który

trawi jego trzewia

płacąc chwilą bólu

zewnętrznej skorupy

żegna cierpienie.

 

Tchórz wobec życia

kalejdoskopu.

Odważny wobec śmierci

niezgłębionej.